Święta w OdNowie

8202681093_117330e38b_b.jpg

Czym dla mnie różnią się święta od zwykłego dnia? W kwestii psów niczym. Biorąc je pod opiekę deklaruję ją w każdym dniu. W zeszłym roku nie organizowaliśmy przyjęcia w domu. Ale wyjeżdżaliśmy na kolację wigilijną. Za zgodą gospodarzy postanowiliśmy, że jeden pies pojedzie z nami. Każda chwila, nawet ta pozornie mało ważna, jest istotna jeśli chodzi o psy mające kiedyś trafić do adopcji. Takie wspólne wyjazdy i spotkania są dobrym momentem dla podtrzymania socjalności psa, a dla mnie do obserwacji jak on sobie radzi w nowym środowisku. W rezultacie pozwala to na odpowiedni wybór przyszłego domu. Wyjeżdżając zawsze biorę pod uwagę stopień przygotowania psa i uwzględniam to w decyzji czy jest gotowy na kolejny krok.

Tak. Zeszłe święta minęły w spokoju. Zanim wyjechaliśmy pozostałe psy solidnie wyspacerowałam, a jak już wspomniałam, jeden pojechał z nami.

swieta.png

                       

                   Już po czterech godzinach byliśmy z powrotem w domu i wszyscy razem odpoczywaliśmy.

dsc_9755.jpg

 

 23895440655_691e1b7963_z.jpg

A jak było w tym roku? W tym roku postawiłam na większe wyzwania. Święta zorganizowałam u nas w domu. W praktyce oznaczało to ogrom obowiązków dla mnie, ale przede wszystkim był to duży sprawdzian dla moich zdolności organizacyjnych.

Chociażby dlatego, ze każdy z psów będących aktualnie pod moja opieką jest w trakcie terapii behawioralnej, więc ma ustalony harmonogram, którego muszę przestrzegać. Bez względu na okoliczności. Zatem święta przygotowywałam nie zaniedbując codziennych obowiązków wynikających z prowadzenia domu tymczasowego. Było to nie lada wyzwanie, a największy sprawdzian nastąpił, gdy przybyli goście.

Od nich w dużej mierze zależało czy wszystko się uda. Na ile będą wyrozumiali i zastosują się do przekazanych im wcześniej zaleceń. Choć goście to miłośnicy zwierząt, to jednak na co dzień obcują z normalnymi, zdrowymi psami. A nasi podopieczni, cóż… są dość specyficzni.

Każdy pies z innym problemem. Nie mogące przebywać razem, zwłaszcza kiedy nie jestem w stanie być w 100% skupiona na tym co robią. Chwila nieuwagi może kosztować wiele.

Oczywistym jest, że skoro zgodziłam się na organizację świąt u nas w domu, to uznałam, że psy są na to gotowe. Mogą przebywać w jednym pomieszczeniu z ludźmi, bez konieczności wyprowadzania psów do kojca.. poza dom. Wszyscy razem. I to się udało, łącznie z utrzymaniem ustalonego harmonogramu i zachowaniem bezpieczeństwa tak psów, jak i ludzi.

Goście spisali się świetnie, dostosowując się do moich wskazówek. Każdy z psów czuł się w miarę swobodnie, a my mogliśmy z całkowitym spokojem świętować. Największym wyzwaniem była Tara. Owczarek niemiecki, który jeszcze w czerwcu, sparaliżowany strachem potrafił całe dni siedzieć w budzie, tylko nocami wychylając się na chwilę.

Od jakiegoś czasu mieszka już z nami w domu. Święta to było dla niego pierwsze przyjęcie z obcymi ludźmi i (mimo starań) większym hałasem niż zwykle. Przyznam jednak, ze goście respektowali prośbę zachowywania się odpowiednio i nie pogniewali się kiedy ich uciszałam. ;-)

20161226_175137.jpg

         Miejsce Tary osłonięte dla jej lepszego komfortu psychicznego.

 


Święta minęły przyjemnie. Moja rodzina, psy i ja.. podołaliśmy zadaniu. Mimo biegania między kuchnią a salonem, był czas na solidne spacery i czas dla każdego psa z osobna. Kiedy już wszyscy pojechali Tara zrobiła mi największy prezent jaki mogłam sobie wymarzyć. Przyszła do kuchni i została na chwilę, asystując mi w sprzątaniu.


tara_grudzie.jpg

 ............................................................................................................................................................................................................


Zmęczona i zadowolona siedzę,  cieszę się chwilą i książką od św. Mikołaja. :-) Kto wie... być może po jej przeczytaniu psie problemy będą dla mnie coraz bardziej zrozumiałe. ;-) Wszak psy, które boją się żyć, to wielkie wyzwanie.

 20161225_190531.jpg


A przed nami kolejny sprawdzian jakim jest czas wystrzałów, fajerwerków… czyli czas szczególnie ciężki dla psów. Zwłaszcza tych lękowych. Trzymajcie kciuki. Wszystkiego najlepszego w nowym roku Drodzy!


dom.jpg