Stary pies - nowe życie

 jyhd6hu3nf31q7fzh2mu.jpg

SONIA. Pies w typie rottweilera. Jej życie mijało w kojcu. Dzień w zamknięciu, noce w samotności pilnowała zakładu blacharskiego. Po jego likwidacji opiekun odsprzedał ją, ogłaszając na jednym z portali internetowych. Niestety ludzie, którzy ją kupili nie poradzili sobie z zachowaniem suni, jej agresją do innych psów, a także z notorycznymi ucieczkami. Zwrócili się o pomoc do Pomorskiej Fundacji Rottka oddając jej psa, a fundacja poprosiła nas o przyjęcie suni.

Gdy trafiła pod naszą opiekę była brudna, śmierdząca i gruba. Kondycja i tusza nie pozwalała jej wskoczyć nawet na taras. Do tego z chorą łapą. Agresywna do innych psów, ale z ogromnym sercem do nowych opiekunów.

do.jpgsier.jpgsonia_ziarniak.sjpg_1.jpg


Zaczęliśmy pracę. Opieka, diagnostyka weterynaryjna, kontrole w gabinecie, sterylizacja, stopniowa socjalizacja. Oddaliśmy jej ogrom czasu i zaangażowania aż stała się w pełni domowym psem , już bez ucieczek. Choć ideałem nie była. (Ale któż z nas jest ;-) )


dsc_9755_1.jpg 


Aż po pewnym czasie sunia była gotowa do adopcji. Ale niestety każdy kto dzwonił chciał młodego psa, najlepiej z gwarancją zdrowia. A gdy już zgłaszali się tacy, którzy deklarowali chęć adopcji… moim zdaniem nie nadawali się do życia z tym konkretnym psem.


sonia.jpg


I tak Sonia spędziła u nas rok. Czekała i czekała. Ileż to ja słyszałam, ze taki stary pies, to już domu nie znajdzie i nie powinnam aż tak być „wybredna” i bezkompromisowa w wyborze przyszłych domów. Ale jestem i będę. Doświadczenie nauczyło mnie, że warto i trzeba.

...................................

I tak pewnego dnia odebrałam TEN telefon, na który czekałam tak długo. Po szczegółowych uzgodnieniach zawieźliśmy Sonię w podróż do nowego życia. Pies został, ja zapłakana (ze zsczęścia i niepokoju)  wróciłam do domu. Pierwszy tydzień był najgorszy. Każdego dnia wyczekiwałam na wieści od nowej opiekunki. Wiedziałam, że będzie dobrze jeśli  opiekunka (mimo swojego doświadczenia z psami tej rasy) weźmie pod uwagę moje rady. Żyłam z tym konkretnym psem długo i wiedziałam dokładnie jaki jest, znałam jego reakcje itp.

I było dobrze. Szybko przekonałam się, że wybrałam dobry dom i przede wszystkim, ze warto było na to tyle czekać. Nie sztuką jest wydać psa do adopcji, ale znalezienie odpowiedniego domu.

Nie przedłużając tego i tak przydługiego wstępu, cytuję Wam list jaki otrzymałam od opiekunki Soni. Pani ma 69 lat, a Sonia ok 10. Obie wyglądają imponująco. Stawiają na zdrowe odżywianie i ruch. Oto dzień z życia Soniaka, opis nadesłany przez opiekunkę:  



 Wszyscy wiedzą , ze rottweilery to psy "stworzone" do pracy i obrony . Nie wszyscy pracują z nimi przynajmniej 40 min dziennie , zapewniają dostateczną ilość ruchu i starają się ułożyć od szczeniaka . Gdzie następnie trafiają te psy? Kojce , boksy , pilnowanie komisów... Przerzucane z miejsca na miejsce gromadzą w sobie frustracje . Po odejściu ostatniej rottweilerki za TM (którejś z kolei) w wieku 69 lat postanowiłam dać dom jakiejś starszej , której nikt już nie chce . Wiedziałam , ze poradzę sobie , bowiem każdy poprzedni miał inny charakter , nie dopuściłam do najmniejszego zadrapania kogokolwiek. Taką staruszkę złośliwą ze startymi zębiskami , jak gdyby miała kilkanaście lat adoptowałam rok temu i pokochałam . Przyjaźń i wzajemne zaufanie budowałyśmy stopniowo. Oto rady dla wszystkich , którzy chcą adoptować psy tej rasy .

Słuchajcie rad wolontariuszy i wcielajcie je stopniowo w życie , bo np. ręka uniesiona do góry dla pieska może oznaczać zagrożenie i możecie ją stracić. Pierwsze dni w nowym miejscu to wielki stres , nowy opiekun , inne odgłosy, zapachy, wszystko inne. Pies musi mieć zapewniony w zaciszu swój kąt z legowiskiem.

I co bardzo ważne! Niech się nie wydaje , ze starszy piesek nie potrzebuje ruchu , bo im też potrzebne spacery... tylko mniej intensywne . Oto wycinek jednego dnia z Sonią .

To nie ona robi pobudkę . O nie ! Potrzebuje motywacji i rozmowy . - Dzień dobry Soniu , czas wstać z legowiska . Sonia spojrzy zbójecko i przewraca się na drugi bok . Daj pospać. - Soniu , idziemyyy! Odpowiada kołami do góry. Chwila miziania i dopiero jak pojawi się micha z zupką z ziołami w zasięgu wzroku - wstaje łaskawie przeciągając się. Pierwszy spacer trwa około godzinki . Po spacerze wycieranie , sprzątanie , którym ona nie jest zainteresowana. Drzwi na taras otwarte , ale nawet nie wystawi nosa. Czeka na michę , której i tak szybko nie dostanie . To tylko ją teraz interesuje , bo zupka była jak dla jamnika z ziółkami na niedoczynność tarczycy . Zabawa z piłką , rogalem parę minut . Na piąty rzut piłki odpowiada: pędź sobie sama. Mobilizacja ruchu to kong z warzywami z olejem kokosowym.

Drugi spacer do 30 min około godziny piętnastej - bez względu na pogodę , choć niechętnie , ale idzie... Trzeci około dwudziestej 15 minut dla rozruszenia starych stawów. Po kolacji czytamy razem siedząc na kanapie, mizianie, fragment głośno i Sonia chrapie, chrapie .

Po 23.00 nasz nocny i najlepszy spacer - nikogo wokół. Tylko my , dwie stare indywidualistki. Na dobranoc mówimy sobie mimo wszystko TAKIE JAKIE JESTEŚMY - jest ok.

Na koniec chciałam podziękować p. Kasi z Pomorskiej Fundacji Rottka, ze poleciła mi adopcję u kochanej Anity z (Domu tymczasowego OdNowa) , która przywiozła mi Sonię . To sunia "jednego pana" , nie toleruje gości , nie znosi innych psów , potrafi rzucić się niepostrzeżenie , ostrzegam o tym wszystkich z daleka.

Kochani! Apeluję do wszystkich - porzućcie te "modne kijki", adoptujcie psa a nóżki będą jak u Korzeniowskiego, natomiast ramiona jak u Pudziana. My z Sonią nie wiemy jak długo okaże się dla nas łaskawy los ; niedoczynność tarczycy, wyciek z sutka . Leczymy się i cieszymy każdym dniem , póki na to czas. Utrzymanie tych psów w zdrowiu, to nie tylko ogrom pracy , ale mnóstwo pieniędzy.

Pozdrawiam wszystkich opiekujących się tymi molosami wykrzywionymi często psychicznie i fizycznie . Ktoś mądrze stwierdził , ze teraz dzieci spędzają mniej czasu na świeżym powietrzu niż więźniowie na spacerniaku . A co z psami w zamkniętymi w kojcach? Może ktoś wymyśli i dla psów jakieś gry komputerowe , żeby te w boksach nie zgłupiały z nudów . Paaa ... "NN" z Sonią a p. Anitę całujemy i wszystkich bliskich jej sercu . Pani Anito , za kilka dni rocznica z tortem!


20160530_130959.jpg

...........................

A wszystkich zaiteresowanych prawidłową opieką nad psim seniorem odsyłamy na portal www.dogosfera.pl , polecając wpis:

Starość – (nie) radość, czyli kilka słów o komforcie życia starych psów. Artykuł autorstwa dr n. wet. Jagny Kudły