Agresja niejedno ma imię. Przypadek rottweilera Okiego.



Pamiętacie Okiego?


Fundacja ROTTKA POLSKA przekazała go pod naszą opiekę, gdy miał zaledwie 4 miesiące. Przez swojego opiekuna oddany z powodu dużej agresji. Pewnie niektórzy z Was się dziwią. Szczeniak i agresja?  Tak, jest to możliwe. Wiek nie wyklucza  zachowań agresywnych. A ich przyczyn może być naprawdę wiele.
Zanim pies do nas trafił przeprowadziłam z jego opiekunem kilka szczegółowych rozmów, z których dowiedziałam się między innymi, że mężczyzna jest szczęśliwym opiekunem shar pei oraz cane corso. Okiego - rottweilera - kupił z pseudohodowli w wieku trzech miesięcy. Po miesiącu obcowania z psem swierdził, że szczeniak jest na tyle agresywny i nieprzewidywalny, że ze względu na bezpieczeństwo swojej rodziny nie zaryzykuje zatrzymania go.

Oczywiście wszystko co mówił nie było niemożliwe, więc postanowiłam, że zgodzimy się przyjąć małego na obserwację i ewentualną pracę z nim.
I faktycznie, po przyjeździe potwierdziło się prawie wszystko co mówił opiekun. Agresja kilkumiesięcznego szczeniaka była rzeczywiście duża , a jej stopień wręcz nienormalny. Dodatkowo Oki przyjechał pogryziony. Z raną na pysku.
Nastawiłam się na długą i ciężką pracę.
 

W każdym przypadku punktem nr 1 mojego planu dotyczącego postępowania z psem z zaburzeniami jest diagnostyka weterynaryjna. Dlaczego? Bowiem ZAWSZE może się okazać, że podłożem zaburzeń behawioralnych jest -mniej lub bardziej zaawansowana - choroba lub chociażby "zwykły"niedobór witamin i minerałów, który nie ma jeszcze wyraźnych objawów na ciele.  Wtedy jakakolwiek praca nie przyniesie skutku, a pies będzie się męczył i nie będzie przyswajał wiedzy w takim tempie w jakim powinien to robić zdrowy osobnik. Jest to bardzo istotne ze względu na dobrostan psa.


 


 

Po rozpoczętej obserwacji dość szybko zauważyłam, że pies ma niestrawność oraz odczuwa dyskomfort związany z bólem. Na drugi dzień zaczął wymiotować.
I co się okazało? W kale oraz resztkach niestrawionego jedzenia widoczne były pasożyty. 7-11cm glisty wychodziły z niego co kilka godzin. Dodatkowe badanie kału wykryło lambliozę.  A badania krwi wykazały anemię.
 

 





Waimageslka o psa była ryzykowna. Pozbycie się pasożytów wymagało zdecydowanych działań. Po zażyciu leków istniało nawet zagrożenie życia psa, o czym uprzedzali mnie weterynarze. Jednak Oki okazał się silnym psem z dużą wolą walki. Czuwałam przy nim dzień i w nocy, sypiając po kilka godzin na dobę.
Gotując mu odpowiednio zbilansowane pożywienie starałam się przywrócić psu równowagę. Badania laboratoryjne pokazywały, że z tygodnia na tydzień podjęte działania przynoszą oczekiwane efekty. bez-tytulu
 

 vetexpert

I to była moja największa praca w przypadku Okiego. Dlaczego? Dlatego, ze to właśnie pasożyty okazały się bezpośrednią przyczyną agresji psa. Nie, jak można było się spodziewać, złe traktowanie,  braki w socjalizacji, złe wychowanie.
 

Okazało się , ze po wybiciu pasożytów i uporaniu z anemią, Oki to  pozytywny pies. Stał się spokojniejszy i przede wszystkim przestał być rozdrażniony. Mogliśmy zacząć normalną pracę, mającą na celu wychowanie szczeniaka. Oki powoli zaczynał otwierać się na inne zwierzęta, był także pozytywnie nastawiony do ludzi (nawet przy dotyku), a przede wszystkim skupiony podczas ćwiczeń.

Tak więc następny etap poświęcony był wychowani. Wszelkie ćwiczenia dostosowałam  do wieku i możliwości psa. Oczywiście negatywne zachowania Okiego nie zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Niestety niektóre z nich były utrwalone i wymagały korekty. Ale efekty przyszły dość szybko, a sama praca przebiegała przyjemnie.


 

Była nauka...

oki_nauka
oki_nauka2

 

Była beztroska zabawa... :-)

oki_zabawa
 oki_basen

Była kastracja.


 

A także inne psy...

oki_psy
 

Oczywiście nie obyło się bez szczenięcych szaleństw i braku posłuszeństwa. ;-)

oki_nauka3

 

 

 

Oki dość szybko okazał się psem gotowym do adopcji. Dedykowany ludziom, którzy będą kontynuować moją pracę i podejmą trud wychowania szczeniaka.

I tak Oki trafił do domu, który już miał adoptowanego psa z  Fundacji Rottka Polska. Otoczony miłością mieszka tam po dziś dzień.

 

image2
 

 

Okiego przekazaliśmy zdrowego, wesołego i pełnego szczenięcej energii. Z wielką nadzieją, że nowy dom podoła wychowaniu psa. Wraz z Okim pojechał komplet badań oraz zalecenia co do dalszego postępowania.

 

Kilka dni temu otrzymaliśmy e-maila takiej treści:

 

Oki jest naszą trzecią SIE-ROTTKĄ i najbardziej zwariowanym stworzeniem jakie mamy. Zostal oddany przez poprzedniego właściciela bo podobno był agresywny i nie do opanowania. Przeszedł ciężkie chwile w swoim młodym życiu i anemię, ale teraz jest zdrowiutki i radosny jak na szczeniaka przystało. Nadal jest pieskiem, który wymaga dużo cierpliwości i sły, bo na spacerach to 40kilo latające na smyczy.;-) Nie wiem co nas skusilło na młodziutkiego Rottweilera?? Mieliśmy już spokój w naszym domu, a nasza Abbey była praktycznie niezauważalna. A tu nagle wpadł do domu Oki, przebiegł po wszystkich kanapach, wpadł do sypialni moich córek... złapał pierwszą maskotkę jaką zobaczył i w kilka sekund leciały z niej strzępy. :-) Każdego dnia, wraz z upływem czasu Oki się zmienia i dojrzewa. Jest bardziej opanowany, zna coraz więcej zasad i od niedawna nawet polubił pieszczoty. NIGDY, nawet przez sekundę, nie przejawiał żadnych agresywnych zachowań. Początkowo, profilaktycznie, przez parę tygodni nie dopuszczaliśmy go do dzieci. Teraz to właśnie moja najmłodsza córeczka jest jego ulubieńcem.

Oki był chory , odczuwał ból i dyskomfort, dlatego prawdopodobnie mógł być agresywny. Teraz wiemy, ze zdrowie i zachowanie psa ma wiele zależności. Będziemy dawać szanse następnym Rottkom i psy zawsze będą nieodłączną częścią naszego życia. Myślę jednak, ze teraz będziemy dawać szansę psom starszym niż Oki, bo z tego co obserwujemy, to własnie stare psy maja większe problemy ze znalezieniem drugiego domu. Serdecznie dziękujemy  Fundacji Rottka Polska za pomoc w powiększeniu naszej rodzinki.

 

Sebastian.


..........

 

A ja tylko dodam, że w diagnostykę każdego psa, który trafia pod moją opiekę  jest zaangażowanych wiele osób. To od zaangażowania każdego z osobna oraz  umiejętności współpracy... w dużej mierze zależy sukces każdego przypadku.  Dziękuję za konsultacje z zakresu weterynaryjnej medycyny behawioralnej dr n. wet. Jagnie Kudle .

Za konsultacje żywieniowe dziękuję dietetyczce z Katedry Żywienia i Dietetyki Zwierząt (Uniwersytet Rolniczy w Krakowie)